Jako, że ostatnio było także święto Matki Boskiej Pieniężnej, a przy okazji otwarcie nowego sklepu z komiksami w mojej okolicy, nie mogłam przepuścić okazji na pozbycie się części forsy, na którą ciężko pracowałam w zeszłym miesiącu. Takim oto sposobem stałam się właścicielką dwóch ciekawych wydań o asgardzkich bohaterach: "Thor: Wikingowie" od Muchy w języku polskim i "Thor: Across All Worlds" w oryginale. Ten drugi tytuł był zakupem mocno spontanicznym, ponieważ raczej nie tykam zeszytów w języku angielskim w obawie, że umknie mi zbyt wiele smaczków, jeśli nie będę w stanie sprawnie sobie ich przetłumaczyć. Skusiłam się jednak i mam nadzieję, że nie pożałuję. Lektura jeszcze przede mną.
Zaznajomiłam się już natomiast z wydaniem "Wikingów", w którym Thor musi odeprzeć atak przeklętych wojowników-zombie. Postanowili oni objąć we władanie... Nowy Jork, zaczynając od Manhattanu. Gromowładnemu z pomocą przychodzi pewien znany z Marvela mag. Nie będę spoilerować, bez obaw! Zachęcam do sięgnięcia po ten komiks, mi czytanie go sprawiło sporo radochy i nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki. Wciągająca historia, ładna kreska... Autorzy się postarali, więc jeśli kiedyś się wahaliście, czy warto - to tak, warto.
Coś czuję, że to jeszcze nie koniec moich listopadowych zakupów...
Coś czuję, że to jeszcze nie koniec moich listopadowych zakupów...
Jak widzę, to jest grube.
OdpowiedzUsuńMówią, żeby nie oceniać książki po okładce, ale ja już po samej okładce jestem raczej pewny i stwierdzam, że to ciekawe tytuły. Gratki. ;)